Wczoraj na skłocie Od:zysk miało miejsce spotkanie, którego zadaniem było przedstawienie stanowiska środowiska związanego z tym miejscem, w związku z planowaną na 20 marca demonstracją. Tego dnia zajęta kamienica przy ul. Paderewskiego zostanie wystawiona na sprzedaż. Jej prawny właściciel zaciągnął kredyt pod hipotekę, po czym niespłacając go faktycznie porzucił kamienicę. Na aukcję wystawiają budynek jego wierzyciele. Dyskusje na ten temat poprzedziły cztery wystąpienia.
Jedna z mieszkanek Od:zysku pokrótce przedstawiła historię sklotu. „To, że tu jesteśmy — mówiła — nie jest przypadkowe, nie jest jakimś naszym kaprysem, jest to wynik trzyletnich starań, pewnych decyzji, które zostały podjęte”. Zaczęło się w 2011 r., kiedy w marcu kolektyw Rozbrat wystąpił oficjalnie o możliwość użytkowania byłej drukarni na ulicy Pułaskiego, na cele społeczno-kulturalne. Budynek ten od ponad roku stał pusty, ponieważ ZKZL, działający w imieniu miasta, drastycznie podniósł czynsz ówczesnemu najemcy, firmie poligraficznej. „Mieliśmy przygotowany plan działania – kontynuowała mówczyni — przychylna również nam była Rada Osiedla, która wolała, aby lokal po drukarni był przekazany na działania dla lokalnej społeczności”.
Jednak po wielu miesiącach oczekiwania okazało się, że budynek ten ma nieuregulowany status prawno-własnościowy, o czym miasto wiedziało. W związku z tym wymagania jakie stawiał ZKZL (formalne, finansowe) były nie do zaakceptowania. Nie zgodzono się jednak ustąpić. W konsekwencji drukarnia dalej niszczeje i od ponad 4-5 lat stoi pusta. Jest w fatalnym stanie: dziurawy, przeciekający dach, wymaga natychmiastowego remontu, ściany pokryte są grzybem, a wszystko przez to, że budynek jest niezagospodarowany.
Po tym jak nie udało się dogadać z miastem, grupa osób rozpoczęła poszukiwania innego pustostanu. Byli to ludzie, którzy potrzebowali mieszkania, jednak nie chcieli i nie stać ich było na wynajmowanie od prywatnych właścicieli po komercyjnych stawkach. Chcieli też działać społecznie, inicjować akcje społeczne, organizować wydarzenia kulturalne. Pojawia się też po prostu chęć odzyskania przestrzeni odebranych ludziom i sprzeciwić się marnowaniu tysięcy mieszkań – pustostanów.
„Każdy i każda z nas zdawał sobie sprawę — mówiła prelegentka — że w Poznaniu jest mnóstwo pustych kamienic, jednak gdy zaczęliśmy szukać budynku, w którym moglibyśmy mieszkać i działać, mieliśmy wrażenie że nie ma ulicy, na której nie znajdował by się jakiś opuszczony dom”.
Tak w maju 2012 roku trafiają na Podgórze,. Kamienica była pusta od ok. 5-6 lat. Był to zrujnowany, zaśmiecony, zagruzowany teren. Od razu wzięto się do pracy. Działaczka z Od:zysku opisała co zrobiono: „Zapoznaliśmy się z sąsiadami, którzy popierali nasze działania i byli zadowoleni, że w końcu ten nieużytek będzie zamieszkany i oddany społeczności. Odwiedzali nas, cieszyli się, że nie będą mieć wilgoci na ścianach. W sierpniu przestrzeń była już na tyle gotowa, że postanowiliśmy ogłosić otwarcie. Nagle pojawił się jeden z właścicieli, który nie miał pełnych praw do działki, bez żadnych prób rozmowy, przytargał ze sobą grupę policji uzbrojoną w karabiny i w pełnym rynsztunku. Po tym jak policja wpuściła właściciela do środka, pozwolono mu na dalszą dewastację kamienicy. Wraz z wynajętymi pracownikami zniszczył to, co udało nam się przez kilka miesięcy wyremontować.”
„W tym samym czasie — mówiła dalej — lokatorzy ze Stolarskiej nie mogli liczyć na żadną pomoc ze strony władz czy policji, jednak gdy właściciel, który doprowadził kamienicę do ruiny, wzywa posiłki, to policja zjawia się błyskawicznie”.
Po tym jak właściciel zniszczył to co remontowali, nie mieli już do czego wracać. Wiele osób zostało pozbawionych dachu nad głową. Nie mając gdzie mieszkać, rozpoczęli na nowo tułaczkę po kolejnych pustostanach. Oglądali setki zdemolowanych mieszkań, całych kamienic, które od lat stały (i stoją) puste. Nawet wokół Starego Rynku, reprezentacyjnego niby miejsca w Poznaniu, normą jest to, że nie ma w budynkach okien, ścian a nawet stropów. „Jedna z osób, która próbowała się dostać do jednego z pustostanów przez dach — opisywała działaczka — gdy stojąc na strychu otworzyła klapę w podłodze, to zobaczyła trzy piętrową przepaść”.
Zdołaliśmy się wprowadzić do kilku z nich — mówiła — ale zwykle nie na dłużej niż tydzień. Po kilku dniach przyjeżdża policja albo ochrona. „Z nimi nie ma gadki, po prostu wyrzucają na bruk. Zwłaszcza ochroniarze są bezwzględni — znamy wielu bezdomnych, których pobili lub straszyli, że zostaną zamknięci w specjalnych ośrodkach”.
Pod koniec listopada 2012 natrafiono na informację o nieuregulowanym statusie prawnym kamienicy u zbiegu ulic Paderewskiego i Szkolnej. Kamienica od ponad 10 lat stała pusta. „Od razu pojechaliśmy na miejsce — opisuje pierwsze wrażenia — wchodzimy do środka. Kolejna ruina, ale do ogarnięcia. Właściwie od razu się wprowadziliśmy. Nadeszła zima, a my przystosowujemy przestrzeń tak, by można w niej było mieszkać i tworzyć. W kwietniu oficjalnie otworzyliśmy Od:zysk i rozpoczęliśmy działalność jaką kontynuujemy do dziś”. W miejscu tym działa: pracownia litografii, rzeźby i malarstwa, sala kinowa, wolna szkoła. „Odkąd tu jesteśmy — mówi — odbyło się mnóstwo wydarzeń, warsztatów. Co tydzień w niedzielę kolektyw Food Not Bombs rozdaje darmowe posiłki, dodatkowo otwarta jest również przestrzeń, gdzie można i zostawić, i wziąć odzież.”
Co więcej, Od:zysk jest również miejscem, gdzie mieszka kilkadziesiąt osób, którym miasto w obecnej sytuacji nie jest w stanie zapewnić dachu nad głową. „Nie oczekujemy zresztą — kończy działaczka — od władz tego miasta, że dadzą nam lokale socjalne, chcemy aby mieszkańcy mogli korzystać z 30.000 lokali, które stoją puste. Oni własną energią i własnymi zasobami przywrócą te pustostany do życia. Najgorsze w tym jest to, że na mieszkania socjalne czeka się latami, a w tym samym czasie istnieje wiele tysięcy mieszkań, w których można by żyć. Skłotując Od:zysk, tworząc z niego dom, chcieliśmy pokazać, że najlepszym rozwiązaniem przy obecnej sytuacji mieszkaniowej jest uwolnić te pustostany.”
O tym, że jest ich w Poznaniu aż 30 tys. świadczy wiele oficjalnych danych. Działacze i działaczki związani z Rozbratem i Od:zyskiem oraz Wielkopolskim Stowarzyszeniem Lokatorów przeprowadzili nawet liczenie porzuconych mieszkań. Na terenie kilku dzielnic: Łazarza, Starego Miasta, Ostrowia Tumskiego i Chwaliszewa, Grunwaldu i Górczyna naliczono ich nie mniej niż 3100 (z terenu ok. 1/5 miasta). Są to przeważnie całe, prywatne lub o nieustalonym statusie własnościowym, kamienice, często zabytkowe. Ale także porzucone koszary, komisariaty, szpitale i innego typu budynki.
Niedawno ujawniono, że w Europie mamy ok. 11 mln. pustostanów. Zdołałyby one zaspokoić podstawowe potrzeby mieszkaniowe większości ludzi. Tymczasem niszczeją. W Portugalii ustalono, że istnieje przynajmniej 450 tys. zatłoczonych domów i jednocześnie 2,5 mln. pustostanów. W Polsce gdzie także obserwujemy wzrost liczby pustostanów, niektóre badania dowodzą, że na jedną osobę przypada dziś mniej powierzchni (o 0,5 m kw.) użytkowej mieszkania niż jeszcze kilka lat temu. W Poznaniu ok. 55 tys. osób żyje w warunkach poniżej, lub na granicy minimum mieszkania socjalnego, a zatem o najniższym z możliwych standardów. Jeden z działaczy mówił: „Mieszkania nie mogą stać odłogiem, wobec istniejącego głodu mieszkaniowego. Wzorem reform rolnych, wielka własność mieszkaniowa powinna być wywłaszczona, a pustostany natychmiast przejść w ręce potrzebujących”.
Problemy mieszkaniowe często uderzają przede wszystkim w kobiety. One też są niejednokrotnie inicjatorkami zajmowania pustostanów. Powodem są wysokie czynsze oraz niskie zarobki i niestabilne formy zatrudnienia na śmieciowych warunkach, które dotykają w pierwszej kolejności kobiety. Zajęcie wolnych zasobów wiążę się z możliwością uniknięcia wygórowanych czynszów, na które nie stać szereg osób. Opisująca tę sytuację działaczka, przedstawiła kilka przykładów, kiedy kobiety inicjowały ruch zajmowania pustostanów, jak np. w Wałbrzychu, gdzie po załamaniu się ryku pracy w latach 90. (zamknięcie kopalni), kilkanaście tysięcy osób uciekło z miasta, pozostawiając wiele pustych lokali. Z czasem część mieszkań została zajęta przez ponad 400 rodzin. W dużej mierze były to matki samodzielnie wychowujące dzieci, którym nie łatwo się utrzymać w powiecie, w którym bezrobocie wynosi prawie 35%. Zamieszkanie w pustostanie nie tylko polepszyło ich sytuację mieszkaniową. Obniżenie kosztów życia rozluźniło ich uzależnienie od pracy najemnej, wykonywanej najczęściej na najgorszych warunkach – wycieńczających, niebezpiecznych, niskopłatnych i niestabilnych. Uzyskiwanie jakiegokolwiek dochodu poprzez przyjmowanie wyjątkowo nędznych ofert zatrudnienia przestało być dla nich koniecznością. Ich historia pokazuje, że zajmowanie pustostanów z jednej strony wpływa na sytuację mieszkaniową danych społeczności, z drugiej wzmacnia pozycję sprekaryzowanych pracowników na rynku pracy.
Po prezentacji odbyła się ciekawa dyskusja, podczas której m.in. wnoszono o zorganizowanie debaty dotyczącej warunków i prawa mieszkaniowego (oraz statusu pustostanów) w innych krajach europejskich.
Do tematu będziemy wracać. Mówiono także o gentryfikacji miast. Temat ten postaramy się przestawić w osobnym artykule. Tymczasem zapraszamy wszystkich na demonstrację w obronie Od:zysku, która odbędzie się 20 marca pod hasłem: „Odzyskujemy 30.000 pustostanów”
Kinga Krzysztowiak